Wczoraj wieczorem w warszawskim TR odbył się wernisaż wystawy wideoinstalacji zdjęć Witkacego. Będąc już nie tak znowu świeżo, ale zawsze po wernisażu białostockim zdjęć Witkacego nabyliśmy większych chęci na zobaczenie tego jak z Witkacym poradzi sobie stolica. I niestety spotkało nas wielkie rozczarowanie! Cały czas mając w pamięci wernisaż w Białymstoku, w Galerii Arsenał nie da się unikać porównań. Otóż cały wernisaż zaczynał i kończył się wyświetleniem zdjęć (skądinąd chaotycznym według mnie, choć może to było zamierzone i nie trafiła do mnie intencja autora wideoinstalacji :)) na małej sali. Goście zostawieni zostali na pastwę losu, mianowicie bez żadnego wstępu wpuszczeni na salkę nie poddali się klimatowi. Mieliśmy ze znajomymi wrażenie, że w ogóle nie zdawali sobie sprawę z tego co oglądają. W połowie zaczęli wychodzić z niesmakiem i jestem pewna, że nie dlatego, że im się nie podobało, ale jakby nie byli świadomi w jakim celu oglądają te zdjęcia. Być może (a nawet to bardzo prawdopodobne) nie mają pojęcia, po co, jak i gdzie robił zdjęcia Witkacy, jaka była jego metoda i wymowa. Może nawet liczyli tylko na wino, więc wyszli zawiedzeni. Po to właśnie są słowa wstępu przed wernisażami, żeby choć w minimalny sposób przybliżyć działania artysty, wtedy nie byłoby takich sytuacji. Jednym słowem klapa organizacyjna.
Mimo wszystko my nie żałujemy, że byliśmy. Z przyjemnością jeszcze raz zobaczyliśmy gębowzory Witkacego, które mówią nam wiele o jego złożonej psychice. Bardzo trafne i bliskie mi osobiście wydaje się być patrzenie jak najgłębiej w człowieka przez pryzmat jego twarzy. Możemy doznać tego przyglądając się oczom portretowanych przez Stasia ludzi. One się wręcz poruszają, żyją na fotografii, mówią o czymś intymnym, zuchwałym przez śmiech, lęk, umysł portretowanego. Każda osoba ma wiele dusz, ogromną ilość szaleństwa i odwagi.
Sama w sobie postać S.I. jest ciekawa. Nie wspominam już o stylu jego ubierania i uwielbienia wśród kobiet, które cały czas nie przestaje mnie zadziwiać. Komuś kto nie zagłębia się w jego biografię wydawać się może błazeńskim pozerem, który jak większość oddawał się narkotycznym orgiom w celu zrozumienia własnego ego. Jak bardzo jest to mylne i krzywdzące takie myślenie o twórcy wiedzą Ci, co choć trochę zbliżyli się do artysty, spróbowali wejść w jego świat. Wiedzą jak naprawdę było z tym alkoholem, narkotykami, kobietami... Ku bliższemu poznaniu tego wspaniałego multiartysty zachęcam do przeczytania książki: Degler Janusz - Witkacego portret Wielokrotny.
A oto moje Obrazki z wystawy białostockiej ( w TR nie było co fotografować!):Galeria Arsenał- Białystok |
I moje ulubione fotografie z wernisaży:
Moja ulubiona fotografia |
Z gębowzorów Witkacego |
I moje ulubione portrety Witkacego...to oczywiście portrety kobiet. Jak na nie patrzę to sobie myślę, cała prawda o kobiecie, jej zewnętrzność i wewnętrzność. Anioł i demon, prawda o niej i kłamstwo o niej, w które sama wierzy. To co chce pokazać i czego nie chce, ale on w niej widzi. Widać w nich miłość i nienawiść do niego, jakkolwiek banalnie to zabrzmi. Te portrety to wymieszanie szczęścia z nieszczęściem w kobiecie, wydobywanie z niej jej niszczącego seksapilu, erotyka bez negliżu, samozadowolenie przez tworzenie i patrzenie. Są przenikliwe i ukazują prawdziwą naturę kobiet, które całe życia walczą o pierwsze miejsca, o wyłączność na fascynacje seksualne, chcą dominować i robią to niezależnie pod jaką maską.
I na koniec niesamowity, najoryginalniejszy i najdoskonalszy na świecie regulamin firmy portretowej Witkacego:
Motto: | |||||||||||||||||||||||||||||||
Klient musi być zadowolony. Nieporozumienia wykluczone. Regulamin wydrukowany jest w tym celu, aby oszczędzić firmie mówienia po wiele razy tych samych rzeczy. § 1. Portrety wytwarza firma w następujących rodzajach:
W ogóle firma nie zwraca wielkiej uwagi na wykonanie ubrania i akcesoriów. Kwestia tła należy tylko do firmy - żądania w tym względzie nie są uwzględniane. Zależnie od stanu firmy i trudności danej twarzy portret może być wykonany w jedno, dwa, trzy do pięciu posiedzeń. Przy dużych portretach z rękami lub w całej figurze liczba posiedzeń może dojść i do dwudziestu. I l o ś ć p o s i e d z e ń n i e p r z e s ą d z a o d o b r o c i w y t w o r u.
|