I po urlopie :/
Jedno jest pewne, cytując klasyka: nabrałam szacunku do gór :) Pogoda była na tyle zmienna, że można mówić o szczęściu w nieszczęściu jeśli chodzi o warunki na szlakach. W zasadzie zawsze udawało się wrócić z gór przed zerwaniem chmury...no może raz nie...na Orlej Perci, ale o tym potem. Razem z Lenonem zaczęliśmy swoją wyprawę od Doliny Roztoki i schroniska na piątce, do którego doszliśmy żółtym szlakiem od strony Siklawy. Oczywiście musiałam zrobić małą sesyjkę kaczkom na stawach, nie bez tego ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz